Niedawno
po raz drugi zostałeś tatą! Gratuluję!
Bardzo dziękuję. To ogromny zwrot akcji, którego bohaterami są moja
partnerka i synek. Mi przypadła rola drugoplanowa; wspierałem i
kibicowałem z boku. Narodziny dziecka to wyjątkowe wydarzenie. Życzę
każdemu, by poznał takie emocje i zasmakował cudownych przeżyć, jakich
doświadczyłem dwa tygodnie temu.
Jak wpłynęły na ciebie narodziny
drugiego syna?
Minęło dopiero kilkanaście dni, ale czuję, że dostałem kopa
energetycznego, którego postaram się odpowiednio spożytkować. Nie
ukrywam, że lubię się bawić i imprezować; zawsze bliski mi był
rockandrollowy styl życia. Narodziny synka sprawiły, że zaczynam
inaczej myśleć. Przyznam szczerze, że odechciało mi się głupot. Mam
motywację, by działać, pracować, rozwijać się zawodowo i zarabiać. Mam
dla kogo żyć.
Wysypiasz się?
Na razie nie jest źle, ale to początek, jeszcze mogą pojawić się różne
perturbacje, które dobrze znam jako ojciec. Opiekujemy się wspólnie
naszym synkiem, wstaję do niego w nocy i odciążam moją partnerkę.
Pomagam na tyle, na ile mogę, choć ostatnio sporo czasu spędzam na
planie „Barw szczęścia”, bo właśnie skończyła się przerwa wakacyjna w
zdjęciach.
Niedawno premierę miał teledysk Popka
do piosenki „Wyłączony mózg”, w którym występujesz. Czy będziecie także
współpracować muzycznie?
Muzycznie nic w tej piosence nie robiłem, ale działamy. Nagraliśmy
jeden numer, tylko nie wiem, czy coś z niego będzie, bo po drodze dużo
się działo (śmiech). Popek przykłada rękę do produkcji mojego solowego
albumu, nad którym pracuję od jakiegoś czasu.
Jak się poznaliście?
Wykonywałem jego piosenkę „Wodospady” w programie „Twoja twarz brzmi
znajomo”, a potem spotkaliśmy się podczas prezentacji ramówki Polsatu.
Porozmawialiśmy i okazało się, że nadajemy na tych samych falach.
Zaprzyjaźniliśmy się i spędzamy ze sobą dużo czasu. On jest naprawdę
dobrym człowiekiem. W mediach przybrał maskę złego chłopaka, ale w
rzeczywistości to szczery, skory do bezinteresownej pomocy facet.
Bardzo go cenię.
Kiedy premiera twojej płyty?
Myślę, że powinienem wyrobić się do końca roku, ale wiesz, jak to bywa.
To mój pierwszy solowy materiał, chcę żeby wszystko było dopięte na
ostatni guzik. Muszę mieć poczucie, że zrobiłem wszystko, by ta płyta
była jak najlepsza. Szykuję naprawdę fajne numery.
A co z twoim zespołem AvA?
Mieliśmy prawie dwuletnią przerwę w nagrywaniu i koncertowaniu, co jest
wynikiem wielu zawirowań. Mam na myśli choćby roszady w składzie.
Spotkałem się z chłopakami miesiąc temu i podjęliśmy decyzję, że
nagramy drugą płytę. Przy debiutanckich albumach trzeba dostosować się
do wielu wymogów, teraz będziemy mieli więcej możliwości i swobodę.
Co
wydarzy się w życiu Twojego bohatera w nowych odcinkach „Barw
szczęścia”?
Będzie się działo tak dużo, że nie wiem, od czego zacząć. Przede
wszystkim Pyrkowie wrócą na swoje włości. Wiele perturbacji pojawi się
w wątku Huberta i Klary (Olga Jankowska – przyp. aut.), która
ostatecznie – po wielu przejściach – wróci do Polski ze Stanów
Zjednoczonych. Jeszcze nie wiadomo, czy zostanie, czy znowu wyjdzie.
Myślę że warto oglądać „Barwy szczęścia”, żeby przekonać się, co się
wydarzy.
Jakie przejścia w Stanach
Zjednoczonych będzie miała Klara?
Klara poleciała do Stanów na stypendium i długo wszystko jej się na
miejscu układało. Do czasu niewyjaśnionych jeszcze scenariuszowo
kłopotów, przez które nie będzie mogła wrócić do Polski. Zostanie nawet
zatrzymana, a do Polski najpierw trafi Marysia (Joanna Śnieżyńska –
przyp. aut.), którą przez jakiś czas będą opiekowali się pracownicy
polskiego konsulatu. Pewnie niedługo okaże się, co dokładnie się
wydarzyło. W tym wątku mocno zakorzeni się postać Kniewskiego (Michał
Witkowski – przyp. aut.), który zawsze wprowadza ferment.
Zdaje się, że poważne problemy będą
miały także siostry Huberta – Iwona i Agata, które zachorują na
tajemniczą chorobę.
W domu Pyrków zawsze było dużo ludzi, a tam, gdzie jest dużo ludzi,
dużo się dzieje. Oni są do tego przyzwyczajeni. Najpierw tajemnicza
choroba zaatakuje na Ukrainie Iwonę (Izabela Zwierzyńska – przyp.
aut.), potem Agatę (Natalia Zambrzycka - przyp. aut.), a sytuację
uratuje ostatecznie Hubert, który będzie musiał wyjechać za naszą
wschodnią granicę.
W nowych odcinkach serialu pojawi się też wątek
związany ze sztukami walki, które są moją trzecią, po aktorstwie i
muzyce, wielką pasją. Interesuję się nimi jako kibic i trenuję
amatorsko boks. Producenci „Barw szczęścia” postanowili to wykorzystać,
z czego się bardzo cieszę.
Opowiesz mi coś więcej o tym wątku?
Nie chcę za dużo zdradzać, ale zapewniam, że będzie co oglądać.
Przypadło mi w udziale układanie choreografii do walk, które w
najbliższym czasie zobaczą widzowie „Barw szczęścia”. To dla mnie spore
wyróżnienie i ciekawe wyzwanie.
Praca aktora jest ściśle związana z fizycznością,
więc staram się rozwijać i posiąść wiedzę w tym zakresie. Jestem
instruktorem sportów siłowych i kulturystyki, trenerem personalnym,
konsultantem do spraw dietetyki i suplementacji. Informacje, które
nabyłem, gdy robiłem wszystkie uprawnienia, mogą być dla mnie bardzo
przydatne w przygotowaniach do kolejnych ról. Teraz łatwiej mi przytyć,
schudnąć i zbudować odpowiednią sylwetkę. Dla aktora to bardzo istotne.
A będziesz w najbliższym czasie miał
okazję przygotowywać się do nowej roli?
Szykuje się coś fajnego - mam zagrać w nowym filmie Konrada
Niewolskiego. To będzie mocne, męskie kino; mam nadzieję, że zdjęcia
rozpoczną się jeszcze w tym roku. Cieszę się, bo to dla mnie
okazja, by pokazać się widzom, którzy znają mnie jako dobrego chłopaka
z serialu, z zupełnie innej strony.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski