W ostatnich latach widzowie mogli oglądać aktorkę m.in. w serialu „Bodo”, za to wcześniej – razem z matką – Orina zagrała w „Domu nad Rozlewiskiem”. A poza tym - od śmierci Małgorzaty Braunek - artystka aktywnie działa jako współzałożycielka i prezes Fundacji „Bądź”, która pomaga osobom chorym na raka. I w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” wyznaje:
- Kiedy człowiek ma tragiczne doświadczenia, może się załamać i zostawić czarną dziurę w sobie. Ale może też przekuć to w coś dobrego. Mamy możliwości, których grzechem byłoby nie wykorzystać. Dlatego chcemy pomóc chorym na nowotwory, a także ich rodzinom, bo kiedy choruje człowiek, chorują też jego bliscy. Im także należą się opieka i pomoc.
Skąd pochodzi jej nietypowe imię? Okazuje się, że „Orin” oznacza Oświeconą Miłość. Rodzice artystki, zafascynowani buddyzmem, wybrali jej imię po rozmowie z mistrzem zen. Małgorzata Braunek zdradziła w jednym z wywiadów:
- Chcieliśmy, żeby imię było dla niej drogowskazem na życie. Nie pasowały do naszej córki Julie, Marysie czy Kasie…
Orina – jako dziecko – swojego imienia jednak wcale nie lubiła.
- Miałam żal, że wyróżnia mnie wśród dzieci, kiedy wszyscy chcą się zlać z tłumem i szukają grup odniesienia. Rodzice nie przewidzieli konsekwencji, które się z wyborem takiego imienia dla mnie wiązały. Teraz doceniam plusy - dało mi duże poczucie oryginalności, nie wiem, jak to jest stać w szeregu – mówi aktorka.