Święta coraz bliżej... Jak się Pan do nich przygotowuje?
Główne przygotowania powierzam żonie i teściowej. Nie wtrącam się, żeby potem nie było na mnie, gdy coś się nie uda... Wychodzę z założenia, że jeśli jest w rodzinie problem, to wina leży zawsze po dwóch stronach. Po stronie żony - i po stronie teściowej! (śmiech)
Czyli od całego zamieszania umywa Pan ręce?
Nie... Mamy z żoną taki "układ partnerski" (śmiech).
I nie narzeka Pan, po świątecznych zakupach, czytając wyciąg z konta?
Nie, bo w mojej rodzinie ministrem finansów jest właśnie żona! (śmiech) Nikt nie zaplanuje wydatków lepiej i oszczędniej, niż ona.
A może chociaż ubiera Pan choinkę?
Nie, bo dzieciaki mają z tego większą frajdę... Kupujemy żywą choinkę - żeby w domu był piękny, świąteczny zapach - a dzieci ubierają ją trzy dni przed Wigilią żeby się nacieszyć.
Gdzie spędza Pan z rodziną Wigilię? W domu?
U teściowej, bo chce się jej przygotowywać 12 potraw a my wolimy jeść. Gdy daję jej fajny prezent, to potem przez cały rok jest dla mnie bardzo miła.... (śmiech)
Jest wspólne kolędowanie?
Nie! Wszyscy tak fałszujemy, że nie da się tego słuchać... Dlatego, aby się wzajemnie nie męczyć, włączamy radio albo telewizję (śmiech).
Chodzi Pan na Pasterkę?
Tak, choć - będąc ministrantem, przez wiele lat - mocno się już w czasie kościelnych uroczystości "wysłużyłem"... Ale chodzę nadal.
Które Święta utkwiły Panu najbardziej w pamięci?
Te ze stanu wojennego. Pamiętam, że nie wiedziałem, o co chodzi. Wyłączano prąd, w kościele wszystko odbywało się po cichu, a Wigilia przy stole była milcząca. Pamiętam atmosferę tamtych zimnych, dziwnych Świąt.
Zagląda do Pana domu Święty Mikołaj?
Mikołaj przychodzi 6 grudnia, a pod choinkę podrzuca prezenty Dzieciątko. To śląska tradycja. Uchyla się okno w pokoju, gdzie nie je się kolacji... I, nie wiadomo kiedy, pod choinką pojawiają się prezenty. A Dzieciątka nikt nigdy jeszcze nie widział! (śmiech).
Czas na poważne wyznanie: kiedy przestał Pan wierzyć w Dzieciątko?
Ależ ja wciąż wierzę w Dzieciątko! (śmiech)
A jaki prezent chciałby Pan od Niego dostać?
Zwykle dostaję jakiś ciuch - z którego bardzo się cieszę. Za to z prezentami dla rodziny jest tak, że żona przed świętami pokazuje mi, co jej się podoba - a ja powtarzam to Dzieciątku. Oczywiście później, w Wigilię, żona jest bardzo zaskoczona! Zwłaszcza, że dokładnie o takim prezencie marzyła...
Robi Pan postanowienia na Nowy Rok?
Tak, co roku postanawiam, żeby być jeszcze lepszym... Ale jakoś mi się nie udaje!
Lepszym człowiekiem czy lepszym aktorem?
W każdej dziedzinie! Nawet jako kierowca, bo uzbierałem już 18 punktów. Na Nowy Rok idę do spowiedzi - i postanawiam poprawę...
A gdzie będzie Pan w tym roku świętować Sylwestra?
Od kilku lat spędzamy z żoną tę noc w hotelu naszych znajomych, w Jaworze. Na balu - z przepychem i szampańską zabawą! Długo unikałem hucznych sylwestrów, ale tam jest wyjątkowa atmosfera. Spotykamy się z innymi artystami i szalejemy całą noc...
Dziękujębardzo za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Rutkowska.