Znak zodiaku: Byk
Ulubiona barwa... kolor niebieski
Marzę o... tym żeby moje marzenia się spełniły :)
Złości mnie... staram się nie złościć:)
U ludzi cenię... pokorę:)
Motto: "Nic na świecie nie zdarza się przez przypadek."
Ulubiony zapach: zapach morza
Ulubiona potrawa: spaghetti
Bez czego nie mogłabym się obejść: bez prostownicy do włosów :)
Twoja bohaterka, Ada jest postacią dość kontrowersyjną - odnajdujesz w niej jakieś pozytywy?
Tak. Wychodzę z założenia, że chyba nie ma ludzi całkiem złych. A ich niektóre postępki można usprawiedliwić tym, że zło ma zawsze jakąś przyczynę. Wierzę, że zachowanie Ady musi mieć jakieś głębsze podłoże i tego się trzymam wcielając się w tę rolę. Światełkiem w tunelu jest dla niej Hubert. Bardzo jej na nim zależy, ale nie przyjmuje do wiadomości, że Hubert woli inną. A odrzucona nastolatka może popełnić wiele głupstw.
To twój debiut?
Pierwszy raz mam styczność z kamerą. Przedtem brałam udział tylko w konkursach recytatorskich i przedstawieniach w kole teatralnym. Ale dopiero teraz widzę, jakie to wszystko jest trudne. Muszę przyznać, że są takie sceny, które przychodzą mi łatwiej, a niektóre sprawiają mi trudność i powiem szczerze nie jestem tak do końca z wszystkiego zadowolona.
Najtrudniejsza scena do zagrania w "Barwach szczęścia"?
Ostatnio grałam taką scenę z Markiem Molakiem w szatni szkoły, w której Ada próbuje zbliżyć się do Huberta i go pocałować. Scena bardzo mi się podobała, gdy czytałam ją w domu. Byłam podekscytowana, że ją zagram. Ale na planie nie było prosto wczuć się w tę sytuację.
Ale może to fajnie, że zaczynasz od tak skomplikowanej wyrazistej roli?
Na pewno, ale mam świadomość tego, że nie jestem aktorką. A rola Ady to wymagające a zarazem interesujące doświadczenie. Bardzo się staram, aby wszystko dobrze zagrać, ale i tak nie jestem w pełni zadowolona z końcowych efektów. Zawsze mam wrażenie, że w domu kiedy nikt nie widzi robię to wszystko o wiele lepiej. Kamera podcina mi trochę skrzydła, ale to podobno jest kwestia doświadczenia.
To muszę cię uspokoić, każdy aktor tak ma. Bardzo często nie oglądają się w tv czy w kinie.
Ja też nie oglądam (śmiech). Ostatnio, gdy próbowałam zobaczyć odcinek z moim udziałem, to po pierwszym zdaniu uciekłam do swojego pokoju.
Jak trafiłaś do "Barw szczęścia"?
Miałam straszne szczęście (śmiech). Zawsze podobało mi się branie udziału w konkursach recytatorskich. Chodziłam na zajęcia teatralne, wystawialiśmy przedstawienia. Ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby zapisać się do jakiejś agencji aktorskiej czy brać udział w castingach. Po pierwsze bałam się, a do tego mieszkam daleko od Warszawy. To jest poważna przeszkoda, jeśli się chce coś w tym kierunku robić. Gdy mój tata wziął udział w programie "Jak oni śpiewają", po jego występach moja mama z ciocią wystawiały mnie do komentowania przed kamerą. I tak, ktoś z ekipy "Barw...", kto zajmuje się obsadą powiedział tacie, że fajnie wypadam na wizji i zaproponowano mi zagranie jednej sceny. Miałam w sumie do powiedzenia całe trzy zdania (śmiech). Nie miałam pojęcia, że ta rola tak się rozwinie. A mój tata do dziś nie może sobie wybaczyć, że się zgodził. Każdy mój wyjazd na zdjęcia wiąże się ze zwolnieniem z lekcji i kilkudniową wyprawą do Warszawy (śmiech).
Tata pomaga ci w przygotowaniu się do roli?
Tak. Najpierw sama uczę się tekstu, a potem zawsze lubię z kimś czytać sceny. Następnie ćwiczę wszystko z tatą dla pewności, że idę w dobrą stronę. Dostaję od niego uwagi i wtedy mam większą pewność, że wiem, jak to zagrać. Przychodzi jednak taki moment, że tata mówi koniec-jeszcze żaden mąż nie nauczył swojej żony jeździć autem i pewnie żaden ojciec nie nauczy dziecka aktorstwa (śmiech). A w ogóle tata całe życie modli się, żebym tylko nie została aktorką.
A czasem nie wstydzisz się przed tatą?
Oj tak! Zawsze się denerwuję przed próbami tekstu z nim. Ale gdy już pokonam przed nim tremę, to potem łatwiej jest mi się skupić na planie.
Nie boisz się presji nazwiska?
No właśnie... boję się tego! W momencie, gdy dostałam propozycję z "Barw szczęścia", wiedziałam, że mogą się pojawić niemiłe komentarze na temat mojego ojca czy mnie. To jest przykre, ale muszę się z tym pogodzić, bo jakbym się nie starała, to i tak tego nie zmienię.
A może wręcz przeciwnie - będzie łatwiej?
Oj, chyba nie... Media w dzisiejszych czasach lubią robić ze wszystkiego sensację. Całkiem niedawno w Internecie czytałam komentarze na mój temat. Po przeczytaniu pierwszej negatywnej opinii nie spałam całą noc. I właśnie wtedy obiecałam sobie, że nie będę czytać żadnych komentarzy czy "artykułów", żeby niepotrzebnie się nie nakręcać.
Jesteś córeczką tatusia?
Nie wiem. Wydaje mi się, że moje relacje z tatą są poprawne (śmiech).
Rozmawiała: Joanna Rutkowska
W drugiej odsłonie wywiadu Antonina opowie m.in. jak lubi spędzać wolny czas, jak wg niej powinien wyglądać chłopak idealny oraz czy wiąże swoja przyszłość z zawodem aktorki! Serdecznie zapraszamy!