TVP.pl Informacje Sport Kultura Rozrywka VOD Serwisy tvp.pl Program telewizyjny

Trzeba brać, co dają i grać! - trzecia część rozmowy z Teresą Dzielską

. Data publikacji: 2016-02-15

Zapraszamy do lektury...

Ulubiona barwa: zależy od nastroju
Odpoczywam, kiedy: się śmieję i ja i ludzie wokół mnie, kiedy chodzę po górach, jeżdżę na rolkach i leżę wygodnie wyłożona na kanapie czytając książkę...
Złości mnie: obłuda i lekceważenie
U ludzi cenię: szczerość
Ulubione słowo: super, na maxa i genialnie
Motto: Mimo wszystko świat jest piękny
Ulubiona potrawa: rosół mojej mamusi
Mam słabość do: dzieci, i ludzi z poczuciem humoru
Przesądy: wszystkie ;-) choć zawsze się uśmiecham kiedy o nich mówię
Czynność, bez której nie mógłbym się obejść: robienia głupich min
W jakiej twojej roli nic byś nie zmieniła?
Nie mam takiej!
To chyba taka choroba aktorska - każdy chciałby zawsze coś poprawić jakby mógł.
Nagrywam swoje role, aby na tej podstawie się dowiedzieć, co powinnam poprawić, co jeszcze mi nie wychodzi. Ale też, co już potrafię. Sięgam czasem po rzeczy, z których byłam w miarę zadowolona. Już po paru minutach zastanawiam się, z czego ja byłam zadowolona? Okazuje się, że tyle rzeczy można by było jeszcze poprawiać. Oglądałam Barwy, a szczególnie intensywnie przeglądałam odcinki, gdy przygotowywałam się do roli Kai. Nawet mówiłam sobie: "OK, nie jest źle". Ale zdarza się, że gdy oglądam serial w towarzystwie rodziców, to biedni wiele przeżywają słysząc moje komentarze na temat mojej gry. Czasem nawet użyję niecenzuralnego słowa, tak jestem niezadowolona.
To którą rolę uważasz, że była całkiem OK?
W szkole teatralnej, na jednym z egzaminów u Jerzego Treli, grałam Saszę w "Płatonowie". Trela sobie siedział na stoliku, machał nóżkami, a ja zeszłam ze sceny i mijałam go bokiem. Profesor odwrócił się i pokazał kciuka do góry. I to był największy komplement! Największa pochwała, coś bardziej cenniejszego niż to, że potem dostałam u niego piątkę. Wtedy czułam, że zrobiłam coś dobrego.
Co czułaś, kiedy okazało się, że zagrasz w "Barwach szczęścia"?
Kipiałam z radości!
Nie każdy lubi być postrzegany jako aktor serialowy.
I szanuję to, ale ja nigdy nie miałam z tym problemu. Pewnie, że większość aktorów chciałaby grać tylko w filmach i teatrze, ale uważam że aktor powinien robić to, do czego został wykształcony. I nieważne czy to serial czy film. Tak samo gra w reklamie. W dzisiejszych czasach nie ma się co oszukiwać. Za gażę w teatrze nie można spokojnie żyć i o nic się nie martwić. Praca w teatrze jest niejednokrotnie drogim hobby. Niektórzy są zaszokowani, słysząc, ile zarabia się po prestiżowej szkole. Dlatego trzeba brać, co dają i grać, bo to nasz zawód. Mój absolutny mistrz, Jerzy Trela, nigdy nie wypierał się, że nie będzie grał w komercyjnym serialu. Ale nigdy nie dostał interesującej propozycji. Podobnie z reklamą - chciał, żeby to było "coś" z pomysłem. Dla mnie jedna z genialniejszych reklam to Gajos-Pedros!
Porozmawiajmy o reklamie. Musisz wierzyć w to, co reklamujesz i firmujesz swoją twarzą?


Bardzo intymne pytanie (śmiech). Ponieważ wystąpiłam w reklamie, trudno mi na to odpowiedzieć. Nie wiem, czy znajdziemy aktora, który to robi dla czegoś innego niż dla pieniędzy. Jeśli ktoś zaproponowałby mi reklamę produktu jakiego ja używam, to proszę bardzo - zrobiłabym to z wielkim przekonaniem. Wzięłam udział w reklamie tabletek przeciwbólowych i przyznam, że prywatnie biorę je. Mówiłam prawdę, ale nikt nie pyta aktora czy wierzy w to, co mówi. To jest moja praca i mam ją wykonać dobrze. Gorzej jest, kiedy trzeba firmować coś swoim nazwiskiem. Tu już bym się zastanawiała.
Bywa, że rola w serialu ułatwia potem życie zawodowe?
Zawsze przydaje się w portfolio. Mnie się przynajmniej przydała. Aktor musi zbierać swój dorobek. Inaczej jest się wtedy widzianym, gdy ubiega się o jakąś rolę.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska
Wkrótce - na naszej stronie - kolejna odsłona wywiadu z aktorką!

Bitwa more
Jan
Paweł