Co najbardziej podoba Ci się w Twojej postaci?
Najciekawsza w Ksawerym jest dwoistość jego osobowości. Mimo że teraz jest pozytywnym bohaterem, to nadal czasem pokazuje swoją ciemną naturę. Na początku jego zachowanie wobec Julii czy Malwiny pozostawiało wiele do życzenia. Przy Kasi stał się szlachetny i dobry, przeszedł na jasną stronę mocy. I co ciekawe - to co wydawało mi się proste, czyli sprawy błahe i codzienne, okazało się najcięższe do grania. Podoba mi się też ilość zaangażowania, którą muszę poświęcić grając Ksawerego.
A jakie sceny sprawiają Ci przyjemność?
Najlepsze są te, które są do zagrania pomiędzy wierszami. Nie to co słyszymy, ale ukryta intencja. A Ksawery od początku mógł sobie na takie, nazwijmy to "smaczki", pozwolić. Do tej pory pamiętam sceny, w których słodko uśmiechał się do Julii, by ją uwieść, a w zanadrzu miał cwany plan i widzowie dobrze o tym wiedzieli.
Które momenty w serialu najbardziej utkwiły Ci w pamięci?
Na samym początku związku Ksawerego z Kasią pamiętam ich wspólną wyprawę dżipem. Niby zwyczajna rzecz, ale - chyba przez wyjście ze studia w teren - dało mi to pewien powiew świeżości. Jednak nic na razie nie przebije ucieczki Ksawerego sprzed ołtarza! Dla mnie prywatnie, to jak postąpił mój bohater było bulwersujące i w pewnym sensie abstrakcyjne, ale do grania bardzo interesujące i spektakularne (śmiech). Uciekający pan młody z kościoła to ciekawy widok. Poza tym to chyba pierwsze sceny, w których mogłem pokazać rozterki Ksawerego, problemy i niezdecydowanie.
Cofnijmy się do czasu, gdy pierwszy raz pojawiłeś się na planie Barw? Jakie były Twoje wrażenia?
To był chyba pierwszy dzień zdjęć "Barw Szczęścia" w ogóle i towarzyszyło mi ogromne napięcie. Pierwszą scenę dialogową miałem z panią Dorotą Kolak, którą bardzo cenię jako aktorkę. Ale chyba największy stres przeżyłem grając z panem Bronisławem Wrocławskim, który jeszcze parę tygodni wcześniej był moim dziekanem. A tu nagle spotkamy się na planie twarzą w twarz. I okazało się, że nie taki diabeł straszny (śmiech)
I jak wyglądały przygotowania do tego spotkania?
Z Martą Nieradkiewicz znamy się jeszcze ze szkoły i pamiętam, że oboje strasznie się denerwowaliśmy przed naszym pierwszym dniem zdjęciowym. Wszystko było dla nas nowe. Dlatego aby podejść do sprawy profesjonalnie, spotkaliśmy się dzień wcześniej, by przegadać tekst. Jako młodzi i nieopierzeni aktorzy chcieliśmy wypaść lepiej niż perfekcyjnie (śmiech).
Gdybyś mógł zagrać kogoś innego w "Barwach...", to jaką postać byś wybrał?
Adama Jakubika, którego gra Bartosz Porczyk, czyli mocną i wyrazistą postać. Podobnie jak Ksawery zaczynał jako czarnych charakter, konflikt z matką, pobyt w więzieniu... Potem nastąpił przełom i wyszedł na prostą. Jednak trudna prawda o ojcu znów zmąciła jego szczęście. Według mnie to ciekawa postać do grania.
Zdarzają Ci się sytuacje, że jesteś brany za Ksawerego?
Pewnie! Nawet ostatnio na ulicy byłem pouczany przez starszą panią, że nie powinienem się tak źle zachowywać wobec Kasi, bo ona mnie kocha (śmiech). Dostało mi się też za to, że skrzywdziłem Klaudię.
I jak w takiej sytuacji należy się zachować?
Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, że serial to nie rzeczywistość. A ja na co dzień nie chodzę w garniturze pod krawatem i nie jeżdżę mercedesem... To chyba najbardziej ludzi zaskakuje. Słyszę: "To pan? Taki zarośnięty?". Wtedy tłumaczę, że tak właśnie działa magia ekranu (śmiech).
Czego życzysz Ksaweremu na kolejne 500 odcinków?
Więcej temperamentu, wiary w siebie i tego, żeby brał sprawy w swoje ręce. Z dala od manipulacji mamy czy problemów wszystkich wokół.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska