TVP.pl Informacje Sport Kultura Rozrywka VOD Serwisy tvp.pl Program telewizyjny

Zbieram cięgi za Ksawerego - pierwsza część rozmowy z Sebastianem Cybulskim

Sebastian Cybulski Data publikacji: 2011-09-12

Swoją przygodę z kamerą zaczął od Fasolek i Tik-Taka, potem był szkolny teatrzyk i debiut w roli scenarzysty kabaretu studniówkowego. Po łódzkiej filmówce znalazł się w obsadzie "Barw Szczęścia". Dużo gra w teatrze, bo jak sam mówi - właśnie to kocha najbardziej. Zapraszamy na pierwszą część rozmowy z Sebastianem Cybulskim, serialowym Ksawerym!

Twój bohater - Ksawery - dał się ponieść emocjom i spróbował zakazanego owocu...
Romans z Kingą to była chwila przyjemności, ale dla niego bez większego znaczenia. Do czasu. Nie spodziewał się, że skok w bok wywróci jego życie do góry nogami. Ksawery tak jakby zapomniał, albo po prostu nie przyznawał się sam przed sobą do tego, co zrobił. Nie chciał ponosić konsekwencji swoich czynów. Poza tym o jego słodkiej tajemnicy zacznie wiedzieć coraz więcej osób – Tymon, rodzice, a nawet sekretarka i coraz trudniej będzie to ukryć przed Kasią.

Kinga też chyba nie ma zamiaru siedzieć cicho.
Ksawery odrzucając na początku jej uczucia, potem unikając z nią jakiegokolwiek kontaktu a nawet rozmów, coraz bardziej upokarza Kingę, co przynosi odwrotny efekt. I zamiast porozumienia i spokoju, który był na początku, pomiędzy kochankami zacznie dziać się źle. Zaczną się kłótnie, awantury i wypominania. Kinga za wszelką cenę będzie chciała uprzykrzyć życie Ksaweremu, manipulując nim i knując kolejne większe czy mniejsze przykrości. A wszystko dlatego, że parodniowy romans okaże się brzemienny w skutkach, bo dziewczyna zaskoczy Rybińskiego informacją, że jest w ciąży! Sprawy dość mocno się skomplikują...

Powiedziałeś niedawno, że z Ksawerym łączy Cię teraz tylko numer buta.
I kołnierzyka (śmiech). Ale staram się mojego bohatera bronić na ile potrafię, choć to nie jest takie łatwe jak się wydaje. Patrząc na postępowanie Rybińskiego myślę, że to musi być obciążenie genetyczne - jaki ojciec taki syn. Poza tym zdrada Ksawerego nie była z premedytacją. Wydaje mi się, że przestraszył się siły Kasi i jej niezależności, chciał poczuć, że to on dominuje i podejmuje decyzje. A wpadł z deszczu pod rynnę. Być może ocena Ksawerego włącza się automatycznie, ale życie jest przewrotne i trzeba brać na to poprawkę.

Obrywa Ci się za postępowanie Ksawerego na ulicy?
Oj, czasem zbieram cięgi. Jakiś czas temu po spektaklu w Poznaniu zostałem zaatakowany wyzwiskami przez pewną starszą panią, że jestem szują i jak tak można postępować z kobietami. Podszedłem i spokojnie wytłumaczyłem, że myli rzeczywistość z telewizyjną fikcją, że myli mnie z postacią serialową, którą tylko gram. Powoli zaczęło to do niej docierać, ale na koniec i tak upomniała mnie, żebym zastanowił się nad swoim postępowaniem. Zapewniłem ją, że przekażę jej uwagi i sugestie na temat Ksawerego scenarzystom (śmiech).

Jak się czujesz w roli serialowego przystojniaka?
Jak patrzę na siebie w lustrze, to mam trochę inne wyobrażenie o przystojniakach, ale ok (śmiech). Staram się korzystać z tego, co dali mi rodzice w spadku. Jednak marzeniem każdego aktora jest zdobywanie ról na przekór, wbrew swoim warunkom - i ja to realizuję w teatrze. Jednego dnia jestem prawnikiem pod krawatem w "Barwach", a kolejnego błaznem, szatanem w spektaklu "Mistrz i Małgorzata". W przedstawieniu "Berek" też jestem przystojniakiem, ale jak ja to nazywam - z drugiej strony lustra czy też tęczy. I w każdej z tych ról próbuję odnaleźć siebie w nowych sytuacjach, bo bazowanie na powierzchowności to naprawdę krótka droga dla aktora.

Do "Barw…" trafiłeś od razu po szkole, jak teraz czujesz się na planie?


Wyśmienicie (śmiech). Początki, jak to zwykle bywa, nie były łatwe. Onieśmielenie, że będę grał z profesjonalistami. Pierwszego dnia spotkałem na dokładkę pana Bronisława Wrocławskiego, profesora ze studiów, dziekana wydziału aktorskiego. Po jakimś czasie pan Bronisław poprosił, żebym pana dziekana to już zostawił w spokoju (śmiech). Dorota Kolak czy Krzysztof Kiersznowski to aktorzy, których podziwiam od najmłodszych lat, a teraz jestem ich kolegą z pracy. Fajne uczucie, ale nadal czuję się szczeniakiem wpatrzonym w nich jak w obrazek. Ale powracając do pytania, jak się teraz czuję w pracy? Swobodniej. Wiem na co mnie stać, z kim mogę pożartować i do jakich granic pozwolić sobie na wygłupy.
Rozmawiała Joanna Rutkowska
Już wkróce kolejna odsłona wywiadu z aktorem. Zapraszamy!

Bitwa more
Jan
Paweł