TVP.pl Informacje Sport Kultura Rozrywka VOD Serwisy tvp.pl Program telewizyjny

Kolorowo nie będzie! - Rozmowa z Przemysławem Stippą

Rozmowa z Przemysławem Stippą Data publikacji: 2013-09-23

Gdy cztery lata temu przyjął propozycję zagrania homoseksualisty w „Barwach Szczęścia”, w internecie pojawiło się wiele negatywnych komentarzy. Nieprzyjemnie było tylko na początku. Dziś spotyka się wyłącznie z wyrazami sympatii. Jego bohater Władek przełamuje kolejne tabu (wziął ślub, wychowuje syna), a widzowie cieszą się, że w polskim serialu jest taki wątek.

Dzięki tobie Ilona Łepkowska zrealizowała jedno ze swoich marzeń. Rozpieszcza cię w ramach podziękowania? Przywozi na plan ciastka, zaprasza na kawę?

Nie pijamy razem kawy, ciastek też nie dostaję (śmiech). Już po przyjęciu roli Władka, natknąłem się na panią Ilonę w centrum handlowym. Podeszła do mnie i powiedziała, że bardzo się cieszy, że gram w "Barwach Szczęścia" i że podoba jej się, w jaki sposób prowadzę postać. To było nasze pierwsze spotkanie. Potem oglądałem i czytałem wywiady, w których opowiadała, jak ważny jest dla niej ten wątek. Inni też przykładają do niego dużą wagę. Cała ekipa realizująca serial jest zainteresowana tym, co wydarzy się w życiu Władka. Czasami żywo reagują.

A jak reagują ludzie, których spotykasz poza planem?

Gdy przyjmowałem propozycję od producentów "Barw Szczęścia", miałem świadomość, że ludzie często utożsamiają aktora z postacią, którą gra. Czytałem i słyszałem nieprzyjemne relacje dotyczące dyskryminacji mniejszości, także seksualnych. Gdy pojawiła się wzmianka, że w "Barwach Szczęścia" pojawi się wątek homoseksualny, przerażony czytałem wpisy internautów. To był rynsztok. Miałem poczucie, że reakcje ludzi mogą być różne, ale jestem przekorny i chciałem zobaczyć, co się wydarzy. Teraz, z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony. Jak do tej pory spotykam się z samymi pozytywnymi reakcjami. Ludzie nie wytykają mnie palcami, nie komentują, tylko czasami nerwowo się uśmiechają. Lepiej jest też w internecie. Okazało się, że szambo wylało się na początku. Dziś na stronie internetowej "Barw Szczęścia" jest mnóstwo przychylnych wpisów, ludzie są zainteresowani i ciekawi, co będzie się działo w życiu mojego bohatera. Utożsamiają się z tym wątkiem, śledzą losy Władka i Maćka.

Może jest tak sielankowo, bo mieszkasz w Warszawie, gdzie ludzie zwracają uwagę przede wszystkim na siebie?
Warszawa to wyjątkowe miejsce, gdzie żyje się bardziej anonimowo, to fakt. Ale bywam także w moim rodzinnym Złotowie, które liczy dwadzieścia tysięcy mieszkańców, i jeżdżę ze spektaklami po mniejszych ośrodkach miejskich. Tam też spotykam się z bardzo przyjaznymi reakcjami. Ludzie mi gratulują, że zdecydowałem się zagrać Władka. Cieszą się, że jest taki wątek w polskim serialu, bo mogą przyjrzeć się życiu i wyborom, których dokonują homoseksualiści, zrozumieć i oswoić ten świat.

Traktujesz pracę na planie "Barw Szczęścia" jak misję? Chcesz edukować społeczeństwo?
Nie lubię tego słowa, jest za mocne. Mamy do załatwienia pewną sprawę. Wzięliśmy się za bardzo ważki temat społeczny i z przekonaniem realizujemy nasz plan. Homoseksualizm w mniejszych miastach jest skrzętnie skrywany, nawet pod płaszczykiem małżeństwa, posiadania rodziny i dzieci. To się jednak zmienia, ludzie mają odwagę mówić o swojej orientacji seksualnej. Znam historię fryzjera geja, który jest rozchwytywany w swojej miejscowości. Kobiety przychodzą do niego nie tylko ze względu na to, że jest dobrym fachowcem, ale także dlatego, że miał odwagę mówić o tym, jaki jest. To się ludziom podoba. Wierzę, że nasza praca w serialu pomaga oswoić ten temat nie tylko osobom heteroseksualnym, ale również ułatwia funkcjonowanie homoseksualistom.

Ten wątek jest bardzo ciekawie prowadzony - dużo się w nim dzieje, Władka i Maćka nie da się nie lubić. To na pewno pomaga skuteczniej dotrzeć do widzów.


Scenarzyści i producenci od początku chcieli, by ten wątek był wielowymiarowy, co mi bardzo odpowiada. Pokazujemy, że homoseksualistów dotyczą takie same problemy jak ludzi heteroseksualnych. Władek ma syna, byłą dziewczynę i próbuje pogodzić stary świat z nowym, co powoduje tarcia i komplikacje. Dobrze, że w końcu odchodzi do lamusa stereotyp złego geja zboczeńca, który czyha na dobrych chłopaków i chce rozbijać małżeństwa. Zmierzamy ku normalności - obserwowania tej przestrzeni społecznej z różnych stron. Ludzie mają coraz zdrowsze podejście.

Co wydarzy się w życiu Władka w nowych odcinkach serialu, które zostaną wyemitowane po przerwie wakacyjnej?
Cieszy mnie, że poza sytuacjami ściśle związanymi z orientacją seksualną mojego bohatera i najbliższą rodziną, pokazujemy jego życie zawodowe. To dobrze, że seksualność nie przysłania wszystkiego. Władek ma pracę, odnosi sukcesy, jest świetnym naukowcem, który potrafi walczyć o swoje. W nowych odcinkach przejmie inicjatywę. Zostanie szefem w Biomerze, będzie zarządzać grupą ludzi. Zajmie miejsce Floriana, którego... aresztują funkcjonariusze CBA. Kolorowo nie będzie, pojawią się komplikacje, Florian spróbuje zaszkodzić Władkowi.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski

Bitwa more
Jan
Paweł