Jakie pierwsze wrażenie zrobiła na tobie Dominika?
Ta postać jest ciekawa i dwuznaczna zarazem. Od samego początku wiadomo, że Dominika przyjmuje u siebie różnych "przyjaciół". Z teatru wyniosłam przyzwyczajenie budowania postaci całościowo, a tu poznaję Dominikę w urywkach. Dlatego sama dla siebie muszę znaleźć motywację tej dziewczyny. Dlaczego tak postępuje, co nią kieruje. Ale moje przemyślenia mogą się nie zgadzać z tym, co planują scenarzyści. Staram się jednak jakoś delikatnie i subtelnie pokazać pewne sprawy. A nie chcę też autorytarnie jej oceniać, potępiać czy usprawiedliwiać.
A lubisz Dominikę?
Tak, lubię. To osoba kontaktowa, sympatyczna, otwarta...
Oj, z tą otwartością to różnie...
Tak, bo nie chce, aby ktoś nieproszony wchodził w jej życie. Ale jest radosna i bezpośrednia. A to, że nie mówi dużo o sobie, to dla ochrony prywatności.
Co Cię różni od twojej postaci?
Staram się dać Dominice jak najwięcej siebie, więc to trudne pytanie. Na pewno nie jestem związana z jej profesją (śmiech). Do tej pory obsadzano mnie w rolach łagodnych, przyjacielskich i delikatnych kobiet. A tu jest coś nowego, z czym bardzo chętnie się zmierzę!
Nie boisz się łatki i etykietki na lata?
Wcześniej nie, ale teraz parę razy taka myśl przemknęła, gdzieś tam w mojej głowie. Doszłam jednak do wniosku, że nie po to jestem aktorką, żeby bać się ról i ich wydźwięku społecznego. Muszę umieć zagrać wszystko! A ktoś taki jak Dominika, z pewnością zamiesza i ożywi akcję (śmiech).
Przeszłaś kiedyś przez gehennę wynajmowania mieszkania?
Od pięciu lat wynajmuję lokum, ale trafiłam na osoby, które w niczym nie przypominają Jadzi Górki (śmiech). Na szczęście miały do mnie zaufanie, nie było nalotów czy przypadkowego zaglądania we wszystkie kąty. Ale jest złota zasada, którą polecam wszystkim: trzeba wybrać właścicieli, którzy mieszkają gdzieś dalej, aby nie patrzyli nam na ręce. I po problemie.
Szczęście to:
Poczucie wolności!
Ulubiona barwa?
Niebieska.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska