Masz wadę, której nie lubisz?
Mam. I co, mam o niej powiedzieć?
Jakbyś mogła.
Jestem za krytyczna wobec siebie w zawodowych sprawach, ale pracuję nad tym, bo to mi nie pomaga (śmiech).
Jak lubisz o sobie myśleć?
Jestem sobie sobą - Joanną, jestem tu i teraz, a co będzie dalej, kto wie? Mam tylko nadzieję, że ogólnie będzie dobrze. I cokolwiek bym robiła, będę się temu poświęcać bez reszty.
Jak się relaksujesz?
Nauką i sportem. Chodzę na lekcje angielskiego. Lubię się uczyć. Kiedyś język francuski był moją miłością. Ale teraz mam coraz mniej kontaktu z nim i niestety zapominam. Wydaje mi się też, że znalazłam wreszcie swój idealny sport. Prawie codziennie ćwiczę jogę. Próbowałam różnych rzeczy - od dziecka dużo pływałam, później była siłownia, ale to nie było to. A joga to zadanie na kolejne kilkanaście lat, aby doprowadzić ciało do idealnej gibkości i siły.
Joga jest teraz modna. Ktoś cię do tego namówił?
Nie. Zobaczyłam ogłoszenie na przystanku i postanowiłam spróbować. Joga bardzo dobrze na mnie działa i psychicznie i fizycznie. Moje ciało nabiera fajnych kształtów, umysł korzysta, bo joga uczy samozaparcia i cierpliwości. W skrytości marzę o tangu, ale na razie poprzestaję na "jogowaniu".
Lubisz życie z dnia na dzień, czy raczej bardziej uporządkowane?
Podobnie jak mój mąż, wykonuję zawód, w którym z dnia na dzień może się wszystko zmienić. Dlatego planowanie na dłuższą metę nam nie wychodzi. Ale na co dzień lubię zorganizowanie. Zapisuję sobie wszystko i tylko odhaczam z listy (śmiech). Teraźniejszy to mój ulubiony czas.
Jaki komplement słyszysz najczęściej?
Że mam piękne, gęste włosy (śmiech). A tylko ja wiem, jak one są trudne do utrzymania i ułożenia... Oraz, że mam długie rzęsy. To mnie cieszy, bo o mały włos, a nie miałabym ich wcale. Kiedy byłam noworodkiem moja mama - chyba za poradą jakiegoś pisma dla kobiet - obcięła mi rzęsy, podobno długo nie odrastały... Aż w końcu ruszyły i są! Uff.
To w jakich włosach dobrze się czujesz?
Zawsze nosiłam długie. Musiałam je obciąć do serialu "Tango z aniołem", bo grałam dziewczynę po chemioterapii. Mówiono mi, że dobrze wyglądałam, ale ja widziałam w lustrze inną osobę, jakiegoś chłopca. To było duże poświęcenie dla roli z mojej strony. Trzy lata odrastały mi włosy do długości przed ścięciem.
Dało ci to "powera", jak zazwyczaj robią zmiany?
Na początku tak, ale potem się przyzwyczaiłam i już byłam stara ja (śmiech). Lubię długie włosy i możliwości, jakie dają. Lubię testować różne fryzury, zaplecenia, kłosy, francuskie warkocze. Coś powykręcanego we włosach, aby to było asymetryczne. Nauczyłam się pleść warkocze z moich niesfornych włosów. Całą szkołę chodziłam w nich, to się podobało i byłam przez to charakterystyczna.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska
Już wkrótce zapraszamy na kolejną odsłonę wywiadu z aktorką.