Dzień Babci to dla Ciebie miły dzień?
Owszem, bo tego dnia mam też urodziny! Co ciekawe - w dniu babci moja siostra ma swoje imieniny i przez kumulację wszystkich uroczystości zawsze musiałam się przypominać: „halo, tego dnia jeszcze ja świętuję” (śmiech).
Jakie masz wspomnienia związane z dziadkami?
Bardzo ciepłe i miłe, choć już nie mam ani babci, ani dziadka. Dziadków ze strony taty nie pamiętam, bo zmarli zanim się urodziłam. Ale są to postacie, które mocno działały na moją wyobraźnię, bo znam je tylko z opowieści. Wiem, że dziadek był bardzo wysoki i był uzdolniony manualnie. Potrafił wyczarować różne rzeczy z drzewa, np. meble. A babcia Marianna miała bujne, kręcone włosy. Myślę nawet, że moje niesforne i lekko falujące loki odziedziczyłam właśnie po niej. Choć to pewnie blade odbicie tego, co się działo u niej na głowie (śmiech). Dziadkowie ze strony mamy byli jak z obrazka, świetnie się uzupełniali. Dziadek Wiktor - i tu się przyznam, że planuję dać w przyszłości mojemu synowi tak na imię - był oazą spokoju i cierpliwości. A babcia Andzia typową, rozgadaną kobietą, której wszędzie było pełno.
A gdy myślisz o dziadkach, to jakie masz pierwsze skojarzenia?
Widzę ich podwórko w Wólce Miedzeńskiej, malwy pod oknami i psa na łańcuchu, którego wszyscy się bali. Stodołę, za którą według opowieści babci podchodziły wilki. Pamiętam, że opowieść o tym, jak babcia wychodziła do wilków, swego czasu robiła na mnie ogromne wrażenie. Gdzieś słychać głos dziadzi, który cały czas śpiewał szlagiery typu: Cicha woda brzegi rwie... Śmieję się do rozpuku, gdy przypominam sobie, jak dziadzia mając już słabszy wzrok - wymieszał babci zupę pogrzebaczem (śmiech).
Jest coś, co smakowało Ci tylko u babci?
O tak. Babcia robiła przepyszne parowce z grzybami. Jak się z nią chodziło do lasu na grzyby, to każdy wymiękał po pół godzinie, a ona była nie do zdarcia. A potem serwowała nam przysłowiowe niebo w gębie! Parowców już nikt nie zrobi tak smakowicie jak ona.
Jesteś podobna do swoich dziadków w jakimś stopniu?
Dużo ludzi mówi mi, że - z powodu cech charakteru i urody - jestem całą Andzią. Już jako małe dziecko mówiono mi, że jestem podobna do babci, a ja się buntowałam - bo przecież ja chcę być ładna, a nie wyglądać jak babcia! Nie pomagało tłumaczenie, że babcia była jedną z najładniejszych na wsi (śmiech). Myślę też, że po niej odziedziczyłam zdolności artystyczne. Zawsze miała mocny głos i lubiła śpiewać.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska