
Data publikacji: 2009-09-17
Róża reaguje od razu:
- Jak pan nazwał mojego syna?!
- To pani syn? To współczuję - w głosie mężczyzny słychać pogardę.
- Nie ma czego! - Cieślakowa, wściekła jak osa, staje naprzeciwko "rozmownego" klienta. - I nie życzę sobie, żeby w ten sposób go pan nazywał!
- A jak mam go nazywać? Pedał to pedał!
- Na imię ma Władek! Równie dobrze pana mogłabym nazwać chamem, ćwokiem albo burakiem! Określenie tak samo adekwatne!
Władek o tym, jak trudno walczyć z uprzedzeniami, wie od dawna. Teraz problemy, z którymi na co dzień boryka się jej syn, pozna też Róża... Jaki scena będzie miała finał? Odpowiedź już w poniedziałek - lepiej nie przegapić!