
Data publikacji: 2011-02-10
Anna przerywa milczenie.
- Bez sensu była ta nasza podróż do Włoch. Ani nic nie załatwiłyśmy, ani nie miałyśmy przyjemności ze zwiedzania...
- Pomyśleć, że kiedyś marzyłam o podróży do Rzymu - wtóruje jej Małgorzata. - A byłam tam w takich nieprzyjemnych okolicznościach. Dzieci powiedziały nam, że przyjechałyśmy się wtrącać w ich życie...
- A tak namawiałam Julkę, żeby pojechała na to stypendium. Ale głupia byłam... - głośno wzdycha Marczakowa. - Gdyby Julka została, Paweł też by nie wyjechał. Kupiliby mieszkanie, Paweł zrobiłby film, Julka znalazłaby pracę, może niedługo byłyby wnuki?
- A może to tylko chwilowe zauroczenie? - podnosi ją na duchu Małgosia.
W domu Anna musi przekazać złe nowiny reszcie rodziny. Najgorzej przyjmuje je Halina.
- Mamo, oni nie wrócą. Twierdzą, że chcą zostać we Włoszech na stałe! Próbowałyśmy z Małgosią wyperswadować im ten pomysł z głowy, ale nie chcieli nas słuchać.
- Ale jak oni zamierzają tam żyć? Z dala od domu, rodziny? - Halinie ciekną po policzkach łzy.
Następny w kolejce jest Jerzy, ale Marczak fanaberiami młodych zbytnio się nie przejmuje.
- Bardzo dobrze, że oni tam zostają.
- Jak to dobrze?
- Przynajmniej na własnej skórze doświadczą, co to znaczy, żyć daleko od rodziców. Nie będzie przybiegania i proszenia o pomoc, jak podwinie się nóżka. Zobaczysz, wrócą tu z podkulonym ogonem, prędzej niż ci się wydaje - pociesza żonę pewny swego.
Czy przepowiednia Jerzego się sprawdzi? Czy Julia i Paweł nie wytrzymają długo z dala od wsparcia najbliższych? A może młodzi Zwoleńscy jeszcze ich zaskoczą zaradnością i przedsiębiorczością? Odpowiedzi już wkrótce!