
Data publikacji: 2013-03-14
Waleria i Jaworski jadą pod siedzibę nieuczciwej firmy. Na miejscu zebrał się już spory tłum.
– Oddałam im oszczędności całego życia! – płacze jakaś kobieta.
– Nie pani jedna. Złodzieje!
– Bandyci!
– Proszę państwa! Nie ruszamy się stąd bez naszych pieniędzy! – komenderuje stojący w środku mężczyzna.
– Możesz pan tu czekać. Do zimy. Nie wiadomo czy w ogóle to kiedyś otworzą. Słyszałem rano w radiu, że ich prezesem ma się zająć prokurator.
Koszykowa wpada na pomysł, by sprawdzić czy do budynku można się dostać tylnym wejściem. Zauważają z Jaworskim kobietę wynoszącą pudło pełne dokumentów.
– Co z moimi pieniędzmi? Chciałabym je wypłacić! – Waleria szarpie wystraszoną kobietę za marynarkę.
– Przyszłam tylko po swoje rzeczy. Oni wszystkich nas oszukali. Dostałam wymówienie, zwolnili mnie, dranie. A ja mam dzieci na utrzymaniu...
Waleria jest załamana. Wracając do domu myśl tylko o swoich oszczędnościach, które powierzyła Jaworskiemu. W nim upatruje głównego winowajcę swoich problemów. Mężczyzna próbuje się jakoś tłumaczyć, ale w odpowiedzi słyszy tylko:
– Nie pokazuj mi się na oczy. Przynajmniej dopóki nie odzyskasz oszczędność całego mojego życia!