
Data publikacji: 2013-05-24Razem z Alicją wybierają się do kawiarni na niezobowiązującą kawę. Tam rozmowa szybko schodzi na prywatne tematy.
– A co u pani? – pyta Zwoleński po tym, gdy kończy opowiadać o Małgorzacie i o tym, jak chwilowo został sam.
– Pracy mam na tyle dużo, że tak naprawdę żyję problemami domu dziecka, a nie swoimi. Ale gdybym tak miała zastanowić się nad własnym życiem... – Alicja przez chwilę milczy, a potem proponuje: – Mówimy o tak osobistych rzeczach i ciągle mówimy sobie „pan“, „pani“. Mówmy sobie po imieniu, zgoda? – pyta, a Bogdan przystaje na to z uśmiechem.
Kilka dni później Zwoleński naprawia bramę w domu dziecka. W ramach podziękowań dyrektorka zaprasza go na kolejną kawę. Bogdan czeka na Alicję z bukietem kwiatów, jednak kobieta nie pojawia się w kawiarni. Dopiero wieczorem puka do jego drzwi.
– Przepraszam, że nie przyszłam do kawiarni, ale Ania mnie zatrzymała i nie mogłam jej odmówić – tłumaczy się, a Bogdan zaprasza ją do środka.
– Bałem się, że może byłem zbyt nachalny – uśmiecha się Zwoleński.
– Bzdura. Dawno nie spotkałam kogoś tak delikatnego wobec kobiet, uczynnego, życzliwego... Chyba za dużo gadam. Właściwie to nie spotkałam w życiu wielu mężczyzn. Od lat jestem sama.
– Dlaczego? Taka kobieta jak ty, piękna, oddana innym, serdeczna, nie powinna być samotna.
Gdy atmosfera robi się coraz bardziej intymna, w domu niespodziewanie pojawia się Magda...
Stop! Więcej nie zdradzimy! Jak mówi stare przysłowie – kota nie ma, myszy harcują. Co wyniknie ze spotkań Bogdana z Alicją? Odpowiedzi w kolejnych odcinkach „Barw szczęścia”.