Powiedziała, Pani kiedyś - Mam nadzieję dużo grać i to takich ról, które ludziom coś dają. Spełniła Pani to marzenie?
Prawdziwe emocje na scenie mogą powodować u widzów wzruszenie. Przez długi czas, gdy grałam mój monodram „... jak Piaf”, po spektaklu ludzie przychodzili, żeby ze mną porozmawiać, żeby się ze mną czymś podzielić. Monodram był pełen trudnych emocji tak jak całe życie Edith Piaf, ale po spektaklu reakcja ludzi rekompensowała wszystko.
Stanęła Pani po drugiej stronie kamery. Reżyseria to druga miłość po aktorstwie?
Reżyserowanie zawsze było moim marzeniem. Lubię tworzyć inną rzeczywistość. Do tej pory udało mi się współwyreżyserować ze Sławkiem Shuty i Bartkiem Cichońskim film „Panoptykon”. Dostałam również stypendium na międzynarodowe reżysersko-operatorskie warsztaty „Filmspring Open” prowadzone przez pana Sławka Idziaka. W tym roku na tych warsztatach nakręciłam z grupą francuską 30-minutowy film „Who wants my tummy?”
Kocha Pani swoją pracę, a jednak jako nastolatka chciała pójść na genetykę...
Oprócz genetyki interesowałam się też chiropterologią, czyli nauką o nietoperzach. Współpracowałam z Polską Akademią Nauk i napisałam pracę na temat właśnie tych ssaków. Bardzo lubię nietoperze – ten, niestety, zanikający gatunek.
To spory rozstrzał w zainteresowaniach.
Miałam to szczęście, że w liceum poznałam profesora, który zainteresował mnie nauką. Zafascynowałam się biologią i zakochałam w nietoperzach. A dlaczego akurat w nich? Bo one są trochę do mnie podobne. Niepozorne, trochę dziwne, nie śpią w nocy, nie widzą za dużo za to dużo słyszą... (śmiech)
Do krakowskiego PWST zdała Pani za pierwszym razem… Potem indywidualny dyplom, pierwszy raz w historii szkoły, nagrody i...
Po dyplomie nakręciliśmy na Kubie w międzynarodowej grupie dokumentalny film krótkometrażowy „Los Fakiros”. Później dostałam angaż w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Wszystko układało się bardzo dobrze, dostawałam interesujące role, zarówno w teatrze jak i w filmie. A potem się jakby urwało. Nałożyło się sporo problemów w moim życiu prywatnym, które spowodowały, że straciłam impet w działaniu. Propozycja z „Barw Szczęścia” dała mi kreatywny impuls do nowych wyzwań. Wyjechałam na warsztaty aktorskie do Nowego Jorku. Spełniło się jedno z moich zawodowych marzeń – spotkałam się na deskach Och-Teatru w sztuce „Wassa Żeleznowa” ze wspaniałą aktorką Krystyną Jandą. Zostałam wolnym strzelcem. Gram w Teatrze Stu, w Teatrze im. Juliusza Słowackiego i Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie.
Udziela się Pani się w wielu rożnych projektach, to chyba wyczerpujące?
Przez długi czas nie miałam życia prywatnego, żyłam pracą. Teraz zaczynam to zmieniać.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska
Już wkrótce zapraszamy na kolejną odsłonę wywiadu z aktorką