Elena to niespotykane w Polsce imię, a w Rosji?
Jest to greckie imię, w Rosji dość popularne. Z powodu moich gruzińskich korzeni nadano mi dwa imiona - Elena Lola. Utarło się, że Elena jest oficjalne, a dla przyjaciół i rodziny jestem Lolą.
Pochodzi Pani z rodziny artystycznej?
Nie, choć miałam w rodzinie artystów. Mój dziadek był scenarzystą, a jego hobby było malarstwo.
Nie żałuje Pani, że zawitała akurat do Polski?
Nigdy niczego nie żałuję. Polska stała się moim drugim domem. Mam podwójne obywatelstwo, choć powiem szczerze, że nie czuję przynależności do żadnej narodowości. Obecnie, jak wspomniałam wcześniej, prowadzę równolegle dwa życia w Polsce i w Rosji. W obu krajach mam przyjaciół, rodzinę. Postanowiłam, że w przyszłości spróbuję pogodzić też równolegle życie zawodowe.
Ale na samym początku czuła się Pani w Polsce uwięziona.
Nie planowałam w swoim życiu żadnych przeprowadzek. W Rosji było wszystko, czego mi trzeba, a zwłaszcza praca w teatrze od której byłam wręcz uzależniona. Teraz - po pięciu latach w Polsce i moich doświadczeniach z dzieciństwa - już wiem, że człowiek nie może przywiązywać się do rzeczy, miejsc, pracy... Paradoksalnie właśnie moment przyjazdu w miejsce, gdzie wszystko jest obce mnie wzmocnił. Dziękuję losowi, że zmieniłam sposób postrzegania świata i nigdzie nie jestem uwięziona. W każdej chwili mogę kupić sobie bilet i wyjechać gdzie chcę i robić co chcę...
Żyje Pani na dwa kraje, ale gdy pojawią się dzieci w końcu trzeba będzie gdzieś osiąść.
Nic z tych rzeczy. Jako dziecko, z powodu pracy mojego ojca, bardzo często się przeprowadzaliśmy. Urodziłam się na Sachalinie, potem mieszkałam w Murmańsku, w Gelyndżyku na Kaukazie, trochę w Finlandii. Studiowałam w Petersburgu. Ciągle byłam w nowej klasie, w nowej szkole i nie pamiętam, żeby to było dla mnie traumatyczne przeżycie. Myślę, że z takim dzieciństwem przeżyłam więcej przygód niż niejeden człowiek przez całe życie, ale teraz nie mogę przestać. Odkąd mam polski paszport, bardzo dużo podróżuję po Europie. Ale dom buduję pod Moskwą obok 200-letniego domu po pradziadku, do którego jako dziecko wracałam na parę miesięcy w roku.
Siła przyzwyczajenia?
Ojciec po każdym kontrakcie zawsze wracał do Rosji do tego domu. Był przywiązany do tego miejsca, ja jestem bardziej obywatelką świata, ale mimo to chcę mieć tam dom. Np. na rodzinne spotkania z starszym rodzeństwem - siostrą i bratem, którzy mieszkają na Łotwie.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska
Już wkrótce kolejna odsłona rozmowy z aktorką...