- Myślę, że dobrego aktora cechuje niepokój. Ciągła intensywna praca, żeby nie osiąść na laurach. Bo zawsze można pogłębić graną postać. Coś jeszcze z roli wydobyć, "przemycić" do niej kilka ludzkich cech - zdradza gwiazdor.
A sam stawia również na… uśmiech każdego dnia.
- Staram się mieć poczucie humoru na tyle, żeby zachować świeżość na kolejne ujęcia. Nawet mimo późnej pory. Ale w rozsądnych ramach - by nie przeszkadzać reżyserowi, kolegom, ekipie... Po prostu, żeby można było sensownie i miło pracować. Takie sztuczne podtrzymanie odpowiedniego poziomu adrenaliny - wyznaje C. Morawski.
A nauka tekstu? Cóż, z tym aktor miewa już problemy…
- W teatrze uczę się tekstu bardzo długo. Mam dosyć "tępą" metodę: powtarzam, powtarzam, powtarzam... Aż język zacznie działać odruchowo. Wtedy mogę myśleć o tym, jak zagrać, a sam tekst nie stanowi problemu - mówi gwiazdor.
Ciekawe, ile czasu trwało "zakuwanie" dialogów z "Barw szczęścia"…