- Kiedy kręciliśmy drugą część "Vabanku" postanowiłem sam się ucharakteryzować. Nie miałem najlepszego zdania o ówczesnych specjalistach od filmowego makijażu. W jednej ze scen miałem zagrać pijaka, który osiągnął kompletne dno i nie wie co się wokół niego dzieje.
Aktor, żeby wyglądać wiarygodnie, posunął się do absolutnego ekstremum!
- Nie goliłem się oraz nie myłem włosów ponad dwa tygodnie, wyglądałem okropnie jak ostatni flejtuch - wspomina w jednym z wywiadów - Kiedy zjawiłem się na planie, Juliusz Machulski najpierw mnie nie poznał, a potem spojrzał z niedowierzaniem i zdruzgotany wykrzyknął: - Coś ty ze sobą zrobił!
Teraz aktor ma większe zaufanie do filmowych charakteryzatorów, ale jesteśmy pewni, że gdyby zaszła taka potrzeba, to dla roli zrobiłby wszystko. Pan Krzysztof po prostu nigdy nie pracuje na pół gwizdka!