Najczęściej spotkacie go na próbach w teatrze oraz na przedstawieniach teatralnych. Według aktora liczy się tylko to, a popularność schodzi na daleki plan.
- Staram się robić rzeczy, które nie pozostawiają widza obojętnym. To chyba podstawowy wyznacznik w każdej dziedzinie sztuki. A że wokół mojej osoby nie ma otoczki ekscytacji i fajerwerków, to tylko mnie cieszy. Jeśli moje role wzbudzają radość, smutek, wzruszenie, nie potrzebuję niczego więcej - wyznaje aktor w jednym z wywiadów.
Na szczęście u nas Marcina można spotkać cztery razy w tygodniu o 20.010. Tylko w "Barwach szczęścia". Zapraszamy.